niedziela, 6 lipca 2014

Rozdział 6 cz.1

-Wygraliśmy! !- wykrzyknął Jack, następnie chłopcy wstali i zaczęli skakać z radości.  Zaczęłam się śmiać ale po paru sekundachmina wesołej dziewczyny zniknęła. Poczułam jak mój policzek puchnie. Nie mogłam tego znieść. Poszłam do toalety by zobaczyć jak wyglądam. Gdy wyszłam Sara skakała z nimi. Nie zgaszając światła, wyszłam z pokoju ukradkiem. Było już ciemno, ale pomyślałam że pójdę pooglądać morze nocą. Byłam sama, trochę się bałam, ale nic nie powstrzymało mnie od zobaczenia tego cudownego widoku. Zaraz usłyszałam telefon, była to Sara. Nie odebrałam, nie chciałam by wiedziała, że poszłam całkiem sama w nocy na plażę.  Chyba by mnie zabiła!  Po godzinie postanowiłam wrócić do hotelu w którym Sara już pewnie spała. Za mną szła grupka mężczyzn.  Pomyślałam że przyspieszę, naoglądałam się tyle tych filmów, że wolałabym nie ryzykować.
***
-Oszalałaś?!-wykrzyknęła Sara- o której wracasz do hotelu?!
-O normalnej porze!
-Tak, o 23?!!
-No to chyba wczesna pora?
-Nie! Jest późno. 
-Nie prawda!
-Martwiłam się o ciebie!
-Oj tam, oj tam.
-Nie oj tam, oj tam! Jutro nigdzie nie idziesz.
-Dobra!
-I to wszystko? Tak normalnie to przyjęłaś?
-Tak, a dlaczego by inaczej?
***
Na następny dzień nigdzie nie wychodziłam, ani na śniadanie, ani na nic. Gdy wszyscy byli na śniadaniu ja zajadałam się słodyczami. Do mojego nagle wszedł Emet. 
-Czego ty tu chcesz?- zapytałam przeżuwając ostatnie kawałki żelków.
-Chciałem z tobą porozmawiać kochanie.
-Nie mów tak do mnie.- w drzwiach stanęła Sara.
-Właśnie, nie mów tak do  niej.
-A ty co, już zjadłaś?- zapytał. 
-Przyniosłam Łucji śniadanie. 
-To odłuż je i idź do Harrego. 
-Po co?
-Chciał z tobą pogadać. 
-Alemynie mamy o czym.
-Macie, idź a się dowiesz.
-Dobra...-powiedziała poirytowana.
***
sara:
-Czego ode mnie chciałeś? !
-Nie unoś się tak skarbie.
-Tylko się pytam
-Chciałem Cię przeprosić.
-Nie masz za co mnie przepraszać bo MY już NIE JESTEŚMY RAZEM!
-Nie mów tak... daj mi ostatnią szansę,  ja Cię na prawdę kocham!
-Dobra ostatnią,  ale jak coś schrzanisz to...- nie skończyłam dokończyć bo do pokoju wszedł podekscytowany Emet.
-Co się tak cieszysz stary?
-Łucja dała mi ostatnią szansę!
-No to świetnie się składa, idziemy na podwójną randkę.
-Ale jak to, wy też jesteście razem?
-Tak jesteśmy.
***
emet:
-Łucja wskakuj!-powiedziałem od wracając się do niej plecami i lekko przykucając. To samo zrobił Harry z Sarą. Gdy mieliśmy je na ramionach postanowiliśmy zagrać tak w kosza.
-Emet odstaw mnie na ziemię! 
-Gramy, nie puszczamy ich- wszyscy zaczęliśmy się śmiać. 
***
sara:
Wróciłyśmy do pokoju i zaczęłam się pakować. Do Łucji przyszedł Emet. Po 40 minutach przyszedł po mnie Harry i wyszliśmy. Po 1,5h zadzwoniła do mnie Łucja i powiedziała że....
_________________________
hahahahahaha :D ja taka wredna xD
mam nadzieję że się wam podobał ten rozdział,  ja bynajmniej jestem z niego zadowolona ;)
komentujcie ;**

1 komentarz:

  1. Uwielbiam twojego bloga, dlatego postanowiłam nominować cię do nagrody Libster Award.
    Więcej tutaj: http://and-will-be-perfectly-with-liam-payne.blogspot.com/2014/07/libster-award.html

    OdpowiedzUsuń