wtorek, 27 stycznia 2015

Rozdział 7

**po kolonii**
Harry przywiózł mnie do domu. 
-Mogę wejść? 
-Jasne. 
Wyszliśmy z auta, Harry wyciągnął walizki z bagażnika i ruszyliśmy w stronę drzwi wejściowych. Gdy weszliśmy do środka, było dziwnie cicho. Rozejrzałam się po domu. Zauważyłam Łucję siedzącą z Jackiem w pokoju,  oglądali "Piłę" i się przytulali.
-Łucja? -zapytałam wchodząc do jej pokoju.
-O, już wróciłaś?-zapytała lekko zmieszana.
-No wróciłam i widzę, że Ci przeszkadzam?-odparłam z lekką irytacją w głosie. Jak ona mogla tak szybko się pocieszyć po Emecie?! Rozumiem że chciał wyrządzić jej krzywdę i , że zerwała z nim wszelkie kontakty,  no ale bez przesady tak? Znając życie Jack jej się zaraz znudzi i znajdzie sobie innego. A z tego co wiem to on się w niej na prawdę zakochał i trochę jest mi go żal bo nie wie, że dla Łucji jest tylko cholernym pocieszeniem.
-O... cześć Sara...-odezwał się Jack. Widać po nim bylo że czuje się teraz troche nieswojo. No nie dziwię mu się.  W końcu przytula się z moją siostrą,  po tym wszystkim co się stało,  a ja na to wszystko patrzę. 
-Hej...
-Co ty do kurwy nędzy robisz?!-Harry musiał się przecież oczywiście wtrącić. Jest nieźle wkurzony widząc to wszystko. Nie znosi ani Jack'a, ani tym bardziej Jackson'a.
-Spokojnie Harry-powiedziałam łapiąc go za rękę. 
Łucja :
Byłam zdziwiona, że Sara  tak wcześnie wróciła. Nie wiedziałam co powiedzieć gdy weszła do mojego pokoju i zobaczyła, że oglądam film z Jackiem i się z nim przytulam. Cieszyłam się, że wróciła, ale po tylu rozmowach z rodzicami, stwierdziłam,  że lepiej będzie tego nie okazywać. Bo nawet nie wiedziałam kiedy wrócą.
-Mogę prosić cię na słówko? -zapytała mnie Sara, wyrywając mnie z lekkiego zamyślenia.
-Tak... tylko nie pozabijajcie się tutaj chłopcy,  ok?
Popatrzyli sie na nas, a potem na siebie i przytaknęli.
***
-Łucja co ty do cholery odpierdalasz?!- zapytała zbulwersowana Sara. 
-O co ci chodzi? - odparłam z ironią w głosie. 
-Już tak szybko się ogarnęłaś po Emecie?!
- Co? Ale to tylko przyjaciel.
- Tak, przyjaciel... jasne. Bo z przyjacielem się Obściskuje! 
-My się nie obściskiwaliśmy!
-Nie kurwa, wcale. To co to niby było? !
- Po prostu się przytulaliśmy... po przyjacielsku. Lepiej zadzwoń do rodziców, że już wróciłaś. 
-A co ich to interesuje? Jestem dorosła! 
- Ale się o ciebie martwią!  Przyjeżdżają tu codziennie!
- Ty zawsze byłaś ich oczkiem w głowie,  a ja byłam tą drugą i gorszą.
- Nigdy tak nie było.  Oni na ciebie liczą,  liczą na to, że zajmiesz się mną! 
-A ile ty masz kurwa dziewczyno lat? 2, 4 czy może 5?! 
-Nie, ale jestem młodsza! 
-O ile? O 11 miesięcy?!
- Ale to też liczba! 
- Ale mała liczba!-do pokoju wszedł Harry.
- Czemu tak krzyczycie?
-Nie twoja sprawa!-krzyknęłyśmy razem.
Harry:
Dziewczyny darły się jakby miały się zaraz pozabijać. Jeszcze NIGDY w życiu nie widziałem tak wkurzonej Sary. Nawet kiedy my się kłóciliśmy nigdy ttakanie była. A kłótni mieliśmy wwnaszym związku już sporo.
- Przestańcie się już kłócić. Przecież jesteście siostrami!
- Zamknij się!- odpowiedziałyśmy razem.
- I widzicie? Nawet nie potraficie mówić osobno!
- No i co z tego?! Zamknij mordę! Chociaż raz się kurwa nie wtrącaj w nie swoje sprawy!- wykrzyknęła Sara. 
- Przestańcie się do cholery drzeć i porozmawiajcie spokojnie między sobą.-powiedziałem już trochę spokojniej i zdziwiony reakcją Sary. Jeszcze nigdy tak się do mnie nie zwracała mimo że miała okazje i to nie raz. Przyznam że mnie tym zaskoczyła i w pewnym stopniu mnie to jakoś zabolało. Wyszedłem wkurzony z domu trzaskając drzwiami.
Sara:
-Chyba się wkurzył.-zaśmiałyśmy się obie. 
- Już wam przeszło?-zapytała mama stojąc w drzwiach.
- Tak.-powiedziała Łucja, a ja wybiegłam za Harrym. Jeszcze nigdy się tak do niego nie odzywałam. Źle zrobiłam, muszę go za to przeprosić. 
- Nie przywitasz się z nami?- zapytała mama, a ja nie zareagowałam i kierowałam się wstronę wyjścia. 


________________________________________________________________________________
To na tyle jeśli chodzi o dzisiaj. Mam nadzieję że się spodobał. Jeśli przeczytałaś to proszę zostaw komentarz :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz