sobota, 31 stycznia 2015

Rozdział 8

Kiedy wyszłam z domu zauważyłam Harrego. Wołałam go bez przerwy lecz ten wsiadł w samochód i odjechał. Chwilę za nim biegłam, ale pomyślałam, że to nie ma sensu więc wróciłam się do domu. Wzięłam kluczyki od samochodu ponownie omijając rodziców bez słowa. Wsiadłam do auta i pojechalam do Harrego.
***
Wysiadłam przy bloku Harrego. Kierując się w stronę dzwi, myślałam co mu powiem. Weszłam po schodach na 3 piętro i kierowałam się w stronę jego mieszkania. Pukałam do drzwi, ale nie skutecznie. Sprawdziłam czy drzwi są otwarte. Ku mojemu zdziwieniu otworzyły się. Weszłam powoli i po cichu, rozejrzałam się po mieszkaniu, nikogo w nim nie było, lecz spostrzegłam otwarty balkon. Szłam w jego stronę i zauważyłam Harrego z papierosem i butelką whisky w ręku. Bałam się do niego podejść,  bo nie wiedziałam jak zareaguje w szczególności że jest już trochę upity. Postanowiłam się wycofać, ale potknęłam się o stolik z którego spadła szklanka i się zbiła. Harry się gwałtownie odwrócił.
-Co ty tu robisz?
-Zapomniałeś zamknąć drzwi...
- Wyjdź stąd! Nie mam ochoty z tobą gadać.
- Ja tylko chciałam cię przeprosić. - chciałam do niego podejść, ale on się odwrócił i upił łyka whisky.
- Po prostu wyjdź!
Zaczęłam się kierować w stronę drzwi,  kiedy na swojej talii poczułam dłonie Harrego.
- To ja przepraszam- szepnął mi do ucha, a mi pod jego głosem ugięły się kolana, ale przy okazji poczułam woń alkoholu.
- Dlaczego piłeś?
-Bo byłem wkurzony.
- Ale to nie powód żeby niszczyć sobie zdrowie! -nigdy nie byłam zwolenniczką picia alkoholu, bądź też spożywania jakich kolwiek używek.
- Ale ty się tak nigdy wobec mnie nie zachowywałaś..
- Przepraszam- obrócił mnie do siebie przodem i przytulił.
***
Łucja:
Byłam taka smutna i wkurzona. Ale Sara pewnie była o wiele szczęśliwsza z Harrym niż ze mną.  Auta nie było na podjeździe, więc wzięłam walizkę, smakowałam do niej ciuchy, szczoteczkę, grzebień i kosmetyczkę. Wzięłam również torebkę i ruszyłam w stronę drzwi.
- Łucja gdzie idziesz?- usłyszałam głos Jack'a. Kurde myślałam że nie ma już nikogo w tym domu.
-Daleko stąd! - powiedziałam zatrzaskując drzwi.
***
Sara:
- Przepraszam że wracam do tego tematu, ale uważam że powinnaś przeprosić Łucję i z nią pogadać.
- Dobrze. W sumie też o tym myślałam.
- Podwieźć cię?
-Nie, mam auto. A po za tym piłeś.
-Ohh.. racja.
***
Byłam pod domem,  kiedy zobaczyłam wybiegającego Jack'a.
- Gdzie biegniesz?
-Łucja uciekła!
-Jak to uciekła?!
-Po prostu spakowała się i wyszła.
- Musimy ją dogonić. Wsiadaj do samochodu. Będzie szybciej.
- okej..
______________________________________________________________________________________
I jest nowy rozdział :). Jak się podoba? Bardzo was proszę o pozostawianie komentarzy :). Następny rozdział pojawi się już w przyszłym tygodniu, w sobotę albo niedzielę ;).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz