piątek, 30 maja 2014

Rozdział 4

Po obiedzie udałyśmy się na zakupy. Kupiłyśmy zupki chińskie i różne słodycze.
***
Przed podwieczorkiem umówiłyśmy się z Jackiem i Jacksonem na mecz piłki nożnej który miał się zacząć o godzinie 20:25. Na podwieczorku byłyśmy skazane na siedzenie z Emetem i Harrym.
-Po co powiedziałyście tym palantom, że uderzyłem Łucję?-powiedział Harry. 
-Bo nas zmusili.
-To nie oznacza, że ma ie im mówić o naszych problemach!- wtrącił się nabuzowany Emet. 
-Ale oni nam grozili!- wydarłyśmy się razem.
-Ja im kurwa zaraz pogrożę!- Harry i Emet wstali i podeszli do Jacka i Jacksona.
-Co wy do cholery odpierdalacie?!-Harry
-Ale o co wam chodzi?-odparł Jack
-Jak to kurwa o co?! O to, że wtrącacie się w nie swoje sprawy, i za to, że grozicie naszym dziewczynom!
-Ale  my im nie grozimy!
-One twierdzą inaczej! Macie się od nich odwalić!
-A jaknie to co?!- odparł Jackson.
-A jak nie to się wammocno oberwie!
-Aha... a tak po za tym to wiesz co? Zajebiście się całuje twoją dziewczynę. 
-Co ty gnoju powiedziałeś?!- po minie Jacksona jak i Harrego mogłam wywnioskować, że powiedział Harremu o tym pocałunku. Zaczęło się to co zwykle się zaczyna gdy Harry jest wkurzony, czyli bójka. Boże oni zachowują się jak 5 latki, a nie jak dorośli faceci! Nie potrafią ze sobą normalnie pogadać tylko od razu zaczynają się bić.  Nie zdążyłyśmy z Łucją zareagować,  bo pani Anna już ich rozdzielała.
***
Podczas sprzątania naszego pokoju cały czas myślałam o tym co się wydarzyło za ledwie 30 minut temu. Myślę o tym jak oni teraz wyglądają i jak pogadać o tym z Harrym.
-Sara!-z za myślenia wyrwał mnie głos Łucji.
-Co?
-Uważaj trochę bo zaraz coś rozwalisz.- miała rację,  zamiatając pokój o mało co nie przewróciłam jakiejś szklanej ozdoby pokojowej.
-Dzięki. 
-Co się dzieje?
- Nic.
-Jak to nic, przecież widzę.  dobrze wiesz, że przede mną nic jie ukryjesz. Chodzi o ten cały incydent na podwieczorku?
-Tak..
-Nie przejmuj się, wszystko będzie dobrze. 
-Dobrze?! Jackson powiedział Harremu że mnie pocałował.
-Co zrobił?! No to mamy problem, bo ja dostałam list od Jacka i napisal6w nim, że mnie kocha...
-Co?!
-No właśnie to.
***
Nadszedł czas meczu,  a Jacka i Jacksona jeszcze nie było. Z resztą czego ja się spodziewałam?  Że co, że po tej całej aferze do nas przyjdą?  W pewnym momencie nie wytrzymałam.
-Łujcja!
-Co?-odparła trochę zdziwiona. 
-Idziemy!-wzięłam jakieś przekąski i skierowałam się w stronę dzwi. Gdy je otworzyłam za nie mówiłam...

_______________________________
Jest i rozdział 4!!! Tak wiem, nie powala na kolana, przepraszam. Ale bardzo was Proszę o dodawanie komentarzy,  to dodaje nam weny na dalsze pisanie. Dziękuję ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz